Nieodwracalne uszkodzenie komórek mózgowych następuje w chwili, gdy dana osoba jest pozbawiona tlenu przez 8-10 minut. Osoby z wyjątkowo dużą pojemnością płuc i nieprzeciętną sprawnością fizyczną mogą wytrzymać dłużej, podobnie jak ci, których temperatura ciała spada prawie do zera. Mózg jest prądnicą elektryczną naszego ciała. Wytwarza większą część energii elektrycznej, której potrzebuje organizm. Kiedy prąd elektryczny w mózgu przestaje płynąć, osoba jest prawnie uznana za zmarłą. Jest to uwidocznione w postaci ciągłej linii na elektroencefalogramie (EEG). Nawet jeśli utrzymuje się oddech i czynność serca, ustanie prądów czynnościowych mózgu jest równoznaczne z nieodwracalnym stanem śmierci.
Spożywany przez nas pokarm, woda, którą wypijamy, minerały i witaminy, hormony i krew, mięśnie i serce, wszystko ma swój udział w wytwarzaniu ładunków elektrycznych w naszym ciele. Ale najważniejszym ze wszystkich czynnikiem jest powietrze, którym oddychamy. Zwiększony pobór tlenu, szczególnie wtedy, gdy do tej pory nie oddychaliśmy właściwie, poprawi naszą pamięć, usprawni myślenie i podniesie wydajność naszej pracy. Może nawet zwiększyć nasz popęd płciowy.
Być może przebywałeś już na dużych wysokościach, czy to w wysokich górach czy na pokładzie samolotu bez aparatu tlenowego. Mogłeś wtedy odczuwać skrócenie oddechu, silny ból i zawroty głowy, oraz miałeś trudności z jasnym myśleniem — wszystko to są objawy znacznego niedoboru tlenu. Brak tlenu w pierwszej kolejności wpływa na ośrodki wyższych czynności nerwowych — osądu, rozumowania i woli. Dlatego właśnie przepisy wymagają, żeby pilot, przekroczywszy określoną wysokość, używał aparatu tlenowego. Pamiętam jak pierwszy raz przelatywałem nad Andami. Był to DC-3, który nie ma hermetycznej kabiny ciśnieniowej. Mieliśmy oczywiście maski tlenowe i radzono nam z nich skorzystać.
Jako lekarz zdecydowałem się przeprowadzić pewien eksperyment, aby przekonać się, co się stanie, jeśli nie założę maski. Pierwszym objawem było lekkie oszołomienie, przechodzące w zawroty głowy. Trudno mi było trzeźwo myśleć i poczułem rozpierający ból w okolicy czoła. Gdy zacząłem mieć halucynacje, postanowiłem założyć maskę. Wkrótce objawy niedotlenienia zniknęły. Ten stan nazywany jest chorobą górską lub wysokościową. Jest to poważny problem dla alpinistów i sportowców, którzy muszą trenować na dużych wysokościach. Mexico City jest położone na wysokości 2250 metrów nad poziomem morza. Zawodnicy, startujący w igrzyskach olimpijskich w 1968 roku, a pochodzący z regionów nizinnych, czuli się nie najlepiej ze względu na mniejszą zawartość tlenu w atmosferze, niż ta, do której byli przyzwyczajeni.
Większość ludzi wdycha tylko tyle powietrza, aby nie umrzeć. Tak naprawdę nie oddychają efektywnie. Gdy znajdziesz się w pomieszczeniu pełnym ludzi, spróbuj rozejrzeć się dookoła. Przyjrzyj się ich klatkom piersiowym i brzuchom. Czy dostrzegasz jakieś oznaki oddychania? Gdyby nie rozmawiali, pisali na maszynie czy kręcili się tam i z powrotem, można by ich uznać za manekiny. Większość z nas rodzi się ze znajomością właściwej techniki oddychania, ale emocjonalne zahamowania i inne formy stresu sprawiają, że umiejętność pełnego oddechu zanika. W rezultacie nie wykorzystujemy właściwie naszych płuc. Nasz oddech jest zbyt płytki. Nie dostarczamy naszemu organizmowi odpowiedniej ilości tlenu, może się więc zdarzyć, że zachorujemy na „chorobę górską” znajdując się na poziomie morza.
Podczas swojej pierwszej wizyty w Los Angeles, John Lindsay, były burmistrz Nowego Jorku, był zaszokowany rozmiarami smogu, wiszącego nad miastem. Nie chcąc urazić władz zaprzyjaźnionego miasta, powiedział: „Nie ufam powietrzu, którego nie widzę!” Ta dowcipna uwaga dobrze uzmysławia nam, jaką rzadkością w wielkich aglomeracjach jest czyste powietrze. Czyste powietrze jest niewidoczne. Nie ma barwy, smaku czy zapachu. Możesz zobaczyć jedynie rezultaty jego działania, patrząc na twarze zdrowych ludzi, na rośliny, trawę czy zboża w polu. Możesz „usłyszeć je” w koronach drzew.
Chłodne powietrze wydaje się świeższe niż ciepłe, ale z wyjątkiem różnic w wilgotności i gęstości, jego skład pozostaje taki sam. Zawiera niecałe osiemdziesiąt procent azotu, mniej niż dwadzieścia procent tlenu, i jeden procent dwutlenku węgla oraz nieco innych substancji śladowych. Chociaż azot służy jedynie jako rozpuszczalnik dla tlenu, jest nieodzowny dla produkcji białka w organizmach roślinnych. Zawartość tlenu w powietrzu jest optymalna dla naszych potrzeb. Tam, gdzie jest go mniej niż dwadzieścia procent, organizm wytwarza więcej krwinek czerwonych, aby zachować właściwy bilans gazów. Zaobserwowałem to u Inków, zamieszkujących góry Boliwii i Peru. Żyją oni na wysokości czterech tysięcy metrów nad poziomem morza! W jednej małej kropli ich krwi można znaleźć od siedmiu do ośmiu milionów erytrocytów. Normalnie na poziomie morza mamy ich od czterech i pół do pięciu milionów. Gdyby zawartość tlenu w powietrzu była większa niż dwadzieścia procent, również mielibyśmy kłopoty. Duże stężenie tlenu, utrzymujące się przez pewien czas szkodzi i wywołuje zmiany w płucach, soczewkach (powoduje zaćmę), a poprzez oksydację cholesterolu i tłuszczy może przyczyniać się do rozwoju raka.
Oddychanie odbywa się nie tylko przy pomocy płuc. Każda komórka twojego organizmu musi oddychać, aby żyć. Oddychanie rozpoczyna się w płucach, ale obejmuje za pośrednictwem krwinek czerwonych wszystkie części naszego organizmu. Zadaniem tych mikroskopijnych komórek jest transport tlenu. W ciągu minuty każda z nich dostarcza swój ładunek tlenu tkankom i wraca do płuc po następny. W naszej krwi krążą miliardy tych komórek. Co więcej, w każdej sekundzie organizm wytwarza około dwóch i pół miliona nowych. Krwinki czerwone żyją przeciętnie około stu dwudziestu dni i muszą być nieustannie uzupełniane. Niewłaściwe oddychanie powoduje zmniejszenie zawartości tlenu w płucach i ograniczenie jego dostaw do komórek organizmu.
Ośrodek oddechowy zlokalizowany jest w mózgu, a dokładnie w rdzeniu przedłużonym. Jego czynność jest automatyczna. Dzięki impulsom nerwowym przezeń wysyłanym, oddech nie ustaje nawet w czasie snu czy utraty przytomności. W stanie czuwania możemy modyfikować nasz oddech. Możemy go pogłębić lub zwiększyć jego częstotliwość. Jednak ośrodek oddechowy cały czas nie ustaje w pracy. Nasza dowolna kontrola ma swoje granice. Nikt jeszcze nie popełnił samobójstwa wstrzymując oddech — to jest fizjologicznie niemożliwe!
Zmniejszeniu zawartości tlenu we krwi towarzyszy zwykle wzrost stężenia dwutlenku węgla. Ten ostatni pobudza ośrodek oddechowy, który z kolei stymuluje pracę mięśni oddechowych, w pierwszym rzędzie przepony i dolnych mięśni międzyżebrowych, powodując przyspieszenie oddechu (hiperwentylację). Warto zauważyć, że ośrodek oddechowy ma przewagę nad dowolną kontrolą oddychania.
Zaczynamy życie z pierwszym oddechem i z ostatnim je kończymy. Jednak sposób, w jaki oddychamy, w dużej mierze decyduje o jakości naszego życia i radości, jaką z niego mamy. Niedostateczne oddychanie uszczupla twoją żywotność i tłumi metaboliczny ogień. Płytkie i ograniczone oddychanie prowadzi do zmęczenia, wyczerpania, anemii i depresji. Jeśli zauważysz u siebie któreś z tych objawów, spróbuj oddychać głębiej, zmuszając do pracy swoje mięśnie brzucha.
Tlen bywał też wykorzystywany do poprawy sprawności umysłowej ludzi starych. Gdy sędziwych pacjentów umieszczano w uszczelnionych pomieszczeniach o nieznacznie podwyższonym stężeniu tlenu w powietrzu, obserwowano zdecydowaną poprawę funkcji umysłowych. Pacjenci stawali się bardziej aktywni i wykazywali większe zainteresowanie życiem. Spali lepiej i potrafili więcej wokół siebie zrobić. Dlaczego wzbogacenie powietrza w tlen było przyczyną takiej różnicy? Ponieważ proces starzenia się pociąga za sobą sztywnienie ścian naczyń mózgowych i ograniczenie dostaw tlenu do mózgu. Nawet jeśli nasze tętnice mózgowe wciąż są elastyczne, możemy odczuwać objawy przypominające efekty starzenia się na skutek płytkiego oddychania, zmniejszającego zaopatrzenie w tlen. Zaniedbanie właściwego oddychania odbija się na wszystkich dziedzinach życia. Okrada nas z pamięci, twórczego myślenia, zdolności koncentracji. Trafia także w tak czułe punkty naszego umysłu jak wola i osąd.
Wpływa także na nasze uczucia. Jesteśmy bardziej skłonni do żalu, złości, przygnębienia, obniżonej samokrytyki czy nawet fałszywego poczucia winy. W skrócie, złe oddychanie okrada nas z radości życia!
Prawie każdy przychodzi na świat oddychając prawidłowo. Co więc się dzieje? Zwykle korzenie niemożności prawidłowego oddychania sięgają w głąb struktury emocjonalnej danej osoby. Problem pojawia się już we wczesnym dzieciństwie wraz z ostrym poleceniem — „przestań płakać!”. W odpowiedzi dziecko przestaje płakać, wstrzymując oddech. Dławi złość cofając ramiona, ściskając klatkę piersiową i napinając mięśnie gardła, by powstrzymać krzyk. Tłumienie jakichkolwiek odczuć czy emocji pociąga za sobą wzrost napięcia mięśni, które ogranicza oddychanie. W miarę dorastania, gdy jesteśmy narażeni na coraz intensywniejszy stres, nasila się także tłumienie go. Ukrywamy nasze uczucia zamiast je wyrażać. Za każdym razem, gdy tak się dzieje, również nasze oddychanie ulega ograniczeniu. W końcu utrwala się nawyk złego oddychania. W ten sposób oddychanie może być odzwierciedleniem stanu zdrowia psychicznego. W wielu zaburzeniach emocjonalnych właściwe oddychanie jest kluczem do wyzdrowienia i odzyskania spokoju. Psychiatra, Aleksander Lowen, badał emocjonalne blokady, utrudniające właściwe oddychanie. Jego badania nad osobowościami neurotycznymi i schizoidalnymi dowodzą, że istnieje wyraźny związek pomiędzy zaburzeniami emocjonalnymi pacjenta a jego sposobem oddychania.
Dla osobowości schizoidalnej typowe jest raczej oddychanie górną częścią klatki piersiowej, a neurotycy preferują płytkie oddychanie przeponowe. Dr Lowen przekonał się, że przyswojenie właściwego wzorca oddychania pomogło tym ludziom wrócić do normalnego życia. Na szczęście większość z nas nie jest ani neurotykami, ani schizofrenikami, co oczywiście nie wyklucza możliwości, że i my poniesiemy skutki niewłaściwego oddychania. Ciesząc się dobrym, fizycznym i psychicznym zdrowiem wcześniej będziemy czerpać korzyści, płynące z osiągania postępów w nauce sztuki oddychania. Poczynienie takich postępów jest względnie łatwe, przy ścisłym i dokładnym stosowaniu się do zaleceń. Zmiana utrwalonych przez lata wzorców oddychania wymaga koncentracji, pilności i wytrwałości. Ale gra jest warta świeczki.
A teraz zadaj sobie inne pytanie: Czy oddycham w stałym rytmie? Sięgnij pamięcią jeden lub dwa dni wstecz. Czy zauważyłeś u siebie w ciągu tego czasu zadyszkę lub przyspieszenie oddechu? Z jaką częstotliwością oddychasz teraz?
Weź zegarek i policz ilość oddechów w czasie jednej minuty — powinno ich być od szesnastu do dwudziestu. Jak głęboko oddychasz, gdy jesteś odprężony? Czy twój oddech jest głęboki, płytki czy pośredni? Czy zdarza ci się czasem sapać?
Zaobserwuj ruchy twojej klatki piersiowej i brzucha podczas oddychania. Co dzieje się podczas wdechu? Co podczas wydechu?
W trakcie prawidłowego oddechu unoszenia się i opadania klatki piersiowej nie powinno się odczuwać ucisku. Ściana brzucha powinna uwypuklać się przy każdym wdechu, a cofać przy wydechu. Obserwuj siebie w dalszym ciągu. Po zwyczajnym wdechu, wstrzymaj oddech na parę sekund, a następnie dobierz powietrza do pełna. Ilość powietrza nabrana przez ciebie za drugim razem nosi nazwę zapasowej objętości wdechowej lub powietrzem uzupełniającym. Prawdopodobnie będzie ona większa niż objętość przeciętnego wdechu. Teraz po kilku normalnych oddechach znowu wstrzymaj oddech na końcu zwykłego wydechu. Teraz zrób silny wydech zginając się w pasie, wciągając brzuch, ściskając dolne żebra rękoma i na końcu kaszląc. Powietrze wytchnięte po tym dodatkowym wysiłku nosi nazwę zapasowej objętości wydechowej, która przewyższa objętość normalnie wydychanego powietrza.
Teraz, gdy masz już zakodowany w umyśle obraz swoich nawyków oddechowych, możesz przejść do pierwszego ćwiczenia, usprawniającego oddychanie. Pamiętaj, że tak jak przy każdym programie sprawnościowym, należy porozmawiać z lekarzem o dopuszczalnej intensywności wysiłku.
Teraz dobierz powietrza do pełna, pozwalając, by twój brzuch rozprężył się całkowicie. Kurcząc mięśnie brzucha i jednocześnie nie pozwalając uciec powietrzu, staraj się przepompować je wyżej, do górnej części klatki piersiowej, rozprężając tę ostatnią jak najbardziej. Staraj się, by odbywało się to płynnym, falującym ruchem. Wypełnij całkowicie przestrzenie oddechowe, a następnie wypuść powietrze ustami i nosem. Powtórz to ćwiczenie dziesięć razy. Oba ćwiczenia powinny być wykonywane rano i wieczorem, przynajmniej przez tydzień. Zrób kilka dni przerwy i zacznij od nowa. Po kilku tygodniach zauważysz różnicę. Ćwiczenia te pomogą ci zwiększyć ilość powietrza nabieranego przy każdym wdechu, a także, poprzez działanie na podświadomość, zapewnią pogłębienie dowolnego oddechu bez żadnego wysiłku z twojej strony.
Teraz przejdźmy do łatwiejszego, ale jeszcze ważniejszego ćwiczenia. Jest łatwiejsze, gdyż wymaga mniejszego wysiłku, ale przynosi korzyść tylko wtedy, kiedy jest systematycznie wykonywane.
Ćwiczenie to ma nieco inny charakter i jego zadaniem jest przede wszystkim rozwój mięśni oddechowych klatki piersiowej. Każde ćwiczenie oddechowe zapewnia ci dodatkowy przypływ energii i to również nie jest pod tym względem wyjątkiem. Inne korzyści z niego płynące to: zmniejszenie niepokoju, rozluźnienie mięśni oddechowych, wyostrzenie świadomości, rozjaśnienie umysłu i stan euforii. Poza tym ma tę zaletę, że można je wykonać w ciągu dwóch minut. Ćwiczenie to zalicza się do ćwiczeń stresowych, ponieważ ciało pozostaje w nietypowej, zwiększającej naprężenie pozycji przeprostu. Wysiłek wzrasta dodatkowo na skutek zaleconego w nim zwiększenia częstotliwości oddechów. Upewnij się więc, czy lekarz pozwoli ci je wykonywać.
Podczas tego ćwiczenia mogą wystąpić lekkie zawroty głowy oraz mrowienie rąk i stóp. Wywołane jest to przypuszczalnie zwiększonym wydalaniem dwutlenku węgla, pociągającym za sobą przejściową alkalozę. Może do tego przyczyniać się także wzmożone utlenienie krwi, które prowadzi do zmian w równowadze elektrycznej organizmu. Objawy te są przejściowe i ustąpią w momencie, gdy zaczniecie oddychać normalnie. Korzyści płynące z tego ćwiczenia przewyższają krótkotrwałą uciążliwość i niewygodę, jakie wiążą się z jego wykonaniem.
Wykonujemy je w następujący sposób:
Oprócz wykształtowania nawyku głębszego oddychania, ćwiczenie to pomaga w korekcji tak powszechnej sylwetki „defetysty” — wysuniętych do przodu barków i przygarbionych pleców. Po wprowadzeniu tego ćwiczenia na stałe do programu dnia nasza postawa z pewnością ulegnie poprawie. Po kilku dniach będziesz się czuł jak zwycięzca! Nawiasem mówiąc, Chińczycy stosowali to ćwiczenie przez tysiące lat. Wykonywali je w pozycji stojącej, umieszczając pięści po obu stronach kręgosłupa w środkowym jego odcinku i wyginając się do tyłu, jak tylko najdalej mogli.
Również i to ćwiczenie skonsultuj z lekarzem.
Rozciągnięte przez jakiś czas mięśnie zaczynają wibrować. Najlepszym sposobem na rozluźnienie mięśni jest ich rozciągnięcie. Wyciąg za głowę, trwający od piętnastu do dwudziestu minut, jest rutynowym postępowaniem w przypadku kręczu szyi. Na szczęście to ćwiczenie nie musi trwać tak długo. Cztery do pięciu minut wystarczy, aby osiągnąć zaskakujące wprost rezultaty. Intencją tego ćwiczenia jest rozwój głębokiego, brzusznego oddechu poprzez rozluźnienie mięśni brzucha i wzbogacenie ich w tlen. Pomaga ono także „przeprogramować” ośrodek oddechowy i usprawnić oddech tak, aby nawet podświadomie był wykonywany prawidłowo. Wibracje obejmujące mięśnie nóg i brzucha pobudzają spontaniczne, głębsze oddychanie.
Ćwiczenie wykonujemy w następujący sposób:
Można je stosować wymiennie z poprzednim. Opracowałem je sam, modyfikując podobne ćwiczenie, opisane w rozdziale siódmym. Można je stosować w kształtowaniu oddechu, ale wzmacnia także mięśnie i sprzyja wyszczupleniu talii.
Oto, w jaki sposób należy je wykonywać:
Uwaga!: Pozwól, że jeszcze raz ci przypomnę, abyś upewnił się, zanim przystąpisz do któregokolwiek z podanych powyżej ćwiczeń, że lekarz zgadza się na nie i uważa je za stosowne dla ciebie.