PRZEBYWAJ NA ŚWIEŻYM POWIETRZU

ZACZNIJ OD NOWA
dr med. Vernon W. Foster

PRZEBYWAJ NA ŚWIEŻYM POWIETRZU

Kilka lat temu pewna pięcioosobowa rodzina wybrała się do swego domku, położonego w górach San Bernardino w Kalifornii, by spę­dzić tam, wyjątkowo tego roku mroźne, święta Bożego Narodzenia. W Wigilię rozpalili w kominku wielki ogień. Przed udaniem się na spoczynek, upewnili się, że wszystkie okna są szczelnie za­mknięte i nie wpuszczają przejmującego zimna. Następnego dnia dom pogrążony był w ciszy. Gdy przyjechał szeryf, znalazł całą piątkę uduszoną z powodu braku tlenu.

 

Tlen ma decydujące znaczenie dla życia. Można przeżyć tygodnie bez jedzenia, kilka dni bez wody, ale tylko parę minut bez po­wietrza. Jak dowiedzieliśmy się w jednym z poprzednich rozdzia­łów, jesteśmy organizmami aerobowymi. Potrzebujemy powietrza do życia, a czystego, świeżego powietrza do zachowania zdrowia. Można zaobserwować zachwycające współdziałanie, istniejące po­między światem roślin i zwierząt. Zwierzęta wytwarzają dwutle­nek węgla, niezbędny dla życia roślin. Rośliny wytwarzają tlen, bez którego nie mogą żyć zwierzęta.

 

Przez ponad dziesięć lat przeżywaliśmy kryzys energetyczny. Ceny paliw utrzymywały się na wysokim poziomie i wielu z nas pamięta kolejki po benzynę. W odpowiedzi na to przykręciliśmy nieco termostaty w naszych domach, samochodami jeździliśmy rza­dziej i wolniej. Źródła energii są nieodzowne dla istnienia na­szej cywilizacji technicznej. Może ci jednak grozić osobisty kryzys energetyczny, którego nie jesteś świadomy. Być może masz dobrą pracę, wspaniałą rodzinę i mnóstwo smakołyków do zjedzenia, lecz wciąż czegoś ci brakuje. Czy masz rano trudności ze wstawaniem i wybraniem się do pracy? Czy czujesz się zmęczony przez większą część dnia? Czy czujesz brak energii? Przyczyną twoich problemów mogą być nieumiejętne oddychanie i niedostatek tlenu.

 

Twój samochód może mieć pełen bak wysokooktanowej benzyny i si­l­nik w najlepszym stanie, ale jeśli odetniesz dopływ powietrza, nie będzie chodził dłużej niż kilka sekund. On również potrze­buje tlenu. Paliwo i tlen wchodzą w reakcję chemiczną zwaną utlenianiem (oksydacją). Utlenianie dostarcza ciepła i energii do ruchu. Pokarm jest paliwem dla naszych organizmów. Tlen, który umożli­wia jego spalanie, pochodzi z powietrza, którym oddychamy. Bez tlenu nasze ciała nie mogłyby podjąć nawet najmniejszej czynno­ści, umożliwiającej przetrwanie. Tak więc jedno z podstawowych praw życia brzmi: „Trzeba oddychać”. Powiesz — „To żaden problem. Oddychanie jest czymś naturalnym, dzieje się automatycznie. Nie musimy o tym myśleć, prawda? Mamy tyle tlenu, ile nam potrzeba”. Może tak, a może nie. Większość osób, które znam, oddycha nie­prawidłowo. Inni wdychają powietrze zatrute wyziewami przemys­łowymi lub, co gorsza, dymem tytoniowym.

 

Każda osoba mająca na względzie poprawę swojego zdrowia powinna skontrolować jak oddycha. W tym rozdziale znajdziecie praktycz­ne rady, jak można zmienić i poprawić skuteczność swojego oddy­chania. Gdy nasze organizmy otrzymają tyle tlenu, ile im się należy, odnajdziemy nowe zasoby energii i będzie się nam lepiej żyć.

NASZA OSOBISTA ELEKTROWNIA

Nieodwracalne uszkodzenie komórek móz­gowych następuje w chwili, gdy dana osoba jest pozbawiona tlenu przez 8-10 minut. Osoby z wyjątkowo dużą pojemnością płuc i nieprzeciętną sprawnością fi­zyczną mogą wytrzymać dłużej, podobnie jak ci, których tempera­tura ciała spada prawie do zera. Mózg jest prądnicą elektryczną naszego ciała. Wytwarza większą część energii elektrycznej, której potrzebuje organizm. Kiedy prąd elektryczny w mózgu przestaje płynąć, osoba jest prawnie uznana za zmarłą. Jest to uwidocznione w postaci ciągłej linii na elektro­encefalogramie (EEG). Nawet jeśli utrzymuje się od­dech i czynność serca, ustanie prądów czynnościowych mózgu jest równoznaczne z nieodwra­calnym stanem śmierci.

 

Spożywany przez nas pokarm, woda, którą wypijamy, minerały i witaminy, hormony i krew, mięśnie i serce, wszystko ma swój udział w wytwarzaniu ładunków elektrycznych w naszym ciele. Ale najważniejszym ze wszystkich czynnikiem jest powietrze, którym oddychamy. Zwiększony pobór tlenu, szczególnie wtedy, gdy do tej pory nie oddychaliśmy właściwie, poprawi naszą pamięć, usprawni myślenie i podniesie wydajność naszej pracy. Może nawet zwiększyć nasz popęd płciowy.

CHOROBA GÓRSKA

Być może przebywałeś już na dużych wysokościach, czy to w wyso­kich górach czy na pokładzie samolotu bez aparatu tlenowego. Mogłeś wtedy odczuwać skrócenie oddechu, silny ból i zawroty głowy, oraz miałeś trudności z jasnym myśleniem — wszystko to są objawy znacznego niedoboru tlenu. Brak tlenu w pierwszej kolejności wpływa na ośrodki wyższych czynności nerwowych — osądu, rozumowania i woli. Dlatego właś­nie przepisy wymagają, żeby pilot, przekroczywszy określoną wy­sokość, używał aparatu tlenowego. Pamiętam jak pierwszy raz przelatywałem nad Andami. Był to DC-3, który nie ma hermetycznej kabiny ciśnieniowej. Mieliśmy oczywiście maski tlenowe i radzono nam z nich skorzystać.

 

Jako lekarz zdecydowałem się przeprowadzić pewien eksperyment, aby przekonać się, co się stanie, jeśli nie założę maski. Pier­wszym objawem było lekkie oszołomienie, przechodzące w zawroty głowy. Trudno mi było trzeźwo myśleć i poczułem rozpierający ból w okolicy czoła. Gdy zacząłem mieć halucynacje, postanowi­łem założyć maskę. Wkrótce objawy niedotlenienia zniknęły. Ten stan nazywany jest chorobą górską lub wysokościową. Jest to poważny problem dla alpinistów i sportowców, którzy muszą tre­nować na dużych wysokościach. Mexico City jest położone na wy­sokości 2250 metrów nad poziomem morza. Zawodnicy, startujący w igrzyskach olimpijskich w 1968 roku, a pochodzący z regionów nizinnych, czuli się nie najlepiej ze względu na mniejszą zawa­rtość tlenu w atmosferze, niż ta, do której byli przyzwyczaje­ni.

CHOROBA GÓRSKA NA POZIOMIE MORZA

Większość ludzi wdycha tylko tyle powietrza, aby nie umrzeć. Tak naprawdę nie oddychają efektywnie. Gdy znajdziesz się w pomieszczeniu pełnym ludzi, spróbuj rozej­rzeć się dookoła. Przyjrzyj się ich klatkom piersiowym i brzu­chom. Czy dostrzegasz jakieś oznaki oddychania? Gdyby nie roz­mawiali, pisali na maszynie czy kręcili się tam i z powrotem, można by ich uznać za manekiny. Większość z nas rodzi się ze znajomością właściwej techniki od­dychania, ale emocjonalne zahamowania i inne formy stresu spra­wiają, że umiejętność pełnego oddechu zanika. W rezultacie nie wykorzystujemy właściwie naszych płuc. Nasz oddech jest zbyt płytki. Nie dostarczamy naszemu organizmowi odpowiedniej ilości tlenu, może się więc zdarzyć, że zachorujemy na „chorobę górs­ką” znajdując się na poziomie morza.

NIEWIDZIALNE LEKARSTWO

Podczas swojej pierwszej wizyty w Los Angeles, John Lindsay, były burmistrz Nowego Jorku, był zaszokowany rozmiarami smogu, wiszącego nad miastem. Nie chcąc urazić władz zaprzyjaźnionego miasta, powiedział: „Nie ufam powietrzu, którego nie widzę!” Ta dowcipna uwaga dobrze uzmysławia nam, jaką rzadkością w wie­l­kich aglomeracjach jest czyste powietrze. Czyste powietrze jest niewidoczne. Nie ma barwy, smaku czy zapachu. Możesz zobaczyć jedynie rezultaty jego działania, patrząc na twarze zdrowych ludzi, na rośliny, trawę czy zboża w polu. Mo­żesz „usłyszeć je” w koronach drzew.

 

Chłodne powietrze wydaje się świeższe niż ciepłe, ale z wyjąt­kiem różnic w wilgotności i gęstości, jego skład pozostaje taki sam. Zawiera niecałe osiemdziesiąt procent azotu, mniej niż dwadzieścia procent tlenu, i jeden procent dwutlenku węgla oraz nieco innych substancji śladowych. Chociaż azot służy jedynie jako rozpuszczalnik dla tlenu, jest nieodzowny dla produkcji białka w organizmach roślinnych. Zawartość tlenu w powietrzu jest optymalna dla naszych potrzeb. Tam, gdzie jest go mniej niż dwadzieścia procent, organizm wy­twarza więcej krwinek czerwonych, aby zachować właściwy bilans gazów. Zaobser­wowałem to u Inków, zamieszkujących góry Boliwii i Peru. Żyją oni na wysokości czterech tysięcy metrów nad po­ziomem morza! W jednej małej kropli ich krwi można znaleźć od siedmiu do ośmiu milionów erytrocytów. Normalnie na poziomie morza mamy ich od czterech i pół do pięciu milionów. Gdyby zawartość tlenu w powietrzu była większa niż dwadzieścia procent, również mielibyśmy kłopoty. Duże stężenie tlenu, utrzymujące się przez pewien czas szkodzi i wywołuje zmiany w płucach, soczewkach (powoduje zaćmę), a poprzez oksydację cho­lesterolu i tłuszczy może przyczyniać się do rozwoju raka.

POTĘGA PŁUC

Twoje płuca są mechanizmem bardziej wydajnym i precyzyjnym niż jakiekolwiek urządzenie, które wynaleźli ludzie. Co dzieje się z wdychanym przez nas powietrzem? Na wstępie zos­taje przefiltrowane i ogrzane przez włoski i błonę śluzową nosa. Następnie przepływa do krtani, tchawicy i rozgałęziających się oskrzeli. Ta rozległa sieć oskrzeli przy­pomina korzenie drzewa, coraz mniejsze i liczniejsze w miarę rozgałęziania. W końcu powietrze dociera do skupień, liczących po około dwadzieścia pęcherzyków płucnych, tworzących wraz z prowadzącym do nich oskrzelikiem końcowym podstawową jednostkę czynnościową płuc, zwaną gronkiem. W skład każdego płuca wcho­dzi około dwustu tysięcy tych jednostek. Gdyby wszystkie pęcherzyki rozciągnięto na płaskiej powierzch­ni, mogłyby one pokryć obszar zbliżony wielkością do kortu te­nisowego (ok. siedemdziesięciu metrów kwadratowych).

 

Każdy pęcherzyk w gronku jest otoczony siecią drobnych naczyń krwionośnych. Naczynka te są oddzielone od pęcherzyków cienką, mikroskopijną błoną i tu właśnie ma miejsce najważniejsza czyn­ność płuc. Dwutlenek węgla przechodzi z krwi do płuc, a krwinki czerwone pobierają tlen z powietrza, zawartego w pęcherzykach. Normalnie oddychamy około szesnastu razy na minutę. Podczas no­r­malnego oddychania „przerabiamy” około ośmiu litrów powietrza na minutę, a więc w przybliżeniu prawie pięćset litrów na go­dzinę. Powietrze przepływa przez drzewo oskrzelowe z prędkością osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. Kichnięcie może wyrzucić je z szybkością tysiąca dwustu kilometrów na godzinę, a więc z prędkością zbliżoną do prędkości dźwięku.

 

Metoda badania pojemności i czynności płuc nazywa się spirome­trią. Słowo to pochodzi od łacińskiego słowa „spirare” (oddy­chać) i greckiego „metron” (mierzyć). Podczas tego badania bie­rzesz głęboki wdech, a następnie wydychasz wszystko do specjal­nego pojemnika. Pomiar całkowitej objętości wypuszczonego po­wietrza (pojemność życiowa płuc) i ocena szybkości wydechu (na­tężona objętość wydechowa), może ujawnić zarówno rozedmę płuc, jak i inne choroby płucne, przebiegające ze zwężeniem oskrzeli. Osoba o zdrowych płucach powinna wypuścić w pierwszej sekundzie wydechu siedemdziesiąt pięć procent powietrza.

KOMÓRKI KOCHAJĄ TLEN

Oddychanie odbywa się nie tylko przy pomocy płuc. Każda komórka twojego organizmu musi oddychać, aby żyć. Oddychanie rozpoczyna się w płucach, ale obejmuje za pośred­nictwem krwinek czerwonych wszystkie części naszego organizmu. Zadaniem tych mikroskopijnych komórek jest transport tlenu. W ciągu minuty każda z nich dostarcza swój ładunek tlenu tkankom i wraca do płuc po następny. W naszej krwi krążą miliardy tych komórek. Co więcej, w każdej sekundzie organizm wytwarza około dwóch i pół miliona nowych. Krwinki czerwone żyją przeciętnie około stu dwudziestu dni i muszą być nieustannie uzupełniane. Niewłaściwe oddychanie powoduje zmniejszenie zawartości tlenu w płucach i ograniczenie jego dostaw do komórek organizmu.

OŚRODEK KONTROLNY ODDYCHANIA

Ośrodek oddechowy zlokalizowany jest w mózgu, a dokładnie w rdzeniu przedłużonym. Jego czynność jest automatyczna. Dzięki impulsom nerwowym przezeń wysyłanym, oddech nie ustaje nawet w czasie snu czy utraty przytomności. W stanie czuwania możemy modyfikować nasz oddech. Możemy go po­głębić lub zwiększyć jego częstotliwość. Jednak ośrodek odde­chowy cały czas nie ustaje w pracy. Nasza dowolna kontrola ma swoje granice. Nikt jeszcze nie popełnił samobójstwa wstrzymu­jąc oddech — to jest fizjologicznie niemożliwe!

 

Zmniejszeniu zawartości tlenu we krwi towarzyszy zwykle wzrost stężenia dwutlenku węgla. Ten ostatni pobudza ośrodek oddecho­wy, który z kolei stymuluje pracę mięśni oddechowych, w pierw­szym rzędzie przepony i dolnych mięśni międzyżebrowych, powodu­jąc przyspieszenie oddechu (hiperwentylację). Warto zauważyć, że ośrodek oddechowy ma przewagę nad dowolną kontrolą oddycha­nia.

KONSEKWENCJE NIEWŁAŚCIWEGO ODDYCHANIA

Zaczynamy życie z pierwszym oddechem i z ostatnim je kończymy. Jednak sposób, w jaki oddychamy, w dużej mierze decyduje o ja­kości naszego życia i radości, jaką z niego mamy. Niedostatecz­ne oddychanie uszczupla twoją żywotność i tłumi metaboliczny ogień. Płytkie i ograniczone oddychanie prowadzi do zmęczenia, wyczerpania, anemii i depresji. Jeśli zauważysz u siebie któreś z tych objawów, spróbuj oddychać głębiej, zmuszając do pracy swoje mięśnie brzucha.

 

Tlen bywał też wykorzystywany do poprawy sprawności umysłowej ludzi starych. Gdy sędziwych pacjentów umieszczano w uszczel­nionych pomieszczeniach o nieznacznie podwyższonym stężeniu tlenu w powietrzu, obserwowano zdecydowaną poprawę funkcji umy­słowych. Pacjenci stawali się bardziej aktywni i wykazywali większe zainteresowanie życiem. Spali lepiej i potrafili więcej wokół siebie zrobić. Dlaczego wzbogacenie powietrza w tlen było przyczyną takiej ró­żnicy? Ponieważ proces starzenia się pociąga za sobą sztywnie­nie ścian naczyń mózgowych i ograniczenie dostaw tlenu do móz­gu. Nawet jeśli nasze tętnice mózgowe wciąż są elastyczne, możemy odczuwać objawy przypominające efekty starzenia się na skutek płytkiego oddychania, zmniejszającego zaopatrzenie w tlen. Za­niedbanie właściwego oddychania odbija się na wszystkich dzie­dzinach życia. Okrada nas z pamięci, twórczego myślenia, zdol­ności koncentracji. Trafia także w tak czułe punkty naszego umysłu jak wola i osąd.

 

Wpływa także na nasze uczucia. Jesteśmy bardziej skłonni do ża­lu, złości, przygnębienia, obniżonej samokrytyki czy nawet fał­szywego poczucia winy. W skrócie, złe oddychanie okrada nas z radości życia!

EMOCJE A ODDYCHANIE

Prawie każdy przychodzi na świat oddychając prawidłowo. Co więc się dzieje? Zwykle korzenie niemożności prawidłowego oddychania sięgają w głąb struktury emocjonalnej danej osoby. Problem pojawia się już we wczesnym dzieciństwie wraz z ostrym poleceniem — „przestań płakać!”. W odpowiedzi dziecko przestaje płakać, wstrzymując oddech. Dławi złość cofając ramiona, ścis­kając klatkę piersiową i napinając mięśnie gardła, by powstrzy­mać krzyk. Tłumienie jakichkolwiek odczuć czy emocji pociąga za sobą wzrost napięcia mięśni, które ogranicza oddychanie. W miarę do­rastania, gdy jesteśmy narażeni na coraz intensywniejszy stres, nasila się także tłumienie go. Ukrywamy nasze uczucia zamiast je wyrażać. Za każdym razem, gdy tak się dzieje, również nasze oddychanie ulega ograniczeniu. W końcu utrwala się nawyk złego oddychania. W ten sposób oddychanie może być odzwierciedleniem stanu zdro­wia psychicznego. W wielu zaburzeniach emocjonalnych właściwe oddychanie jest kluczem do wyzdrowienia i odzyskania spokoju. Psychiatra, Aleksander Lowen, badał emocjonalne blokady, utrud­niające właściwe oddychanie. Jego badania nad osobowościami neurotycznymi i schizoidalnymi dowodzą, że istnieje wyraźny związek pomiędzy zaburzeniami emocjonalnymi pacjenta a jego sposobem oddychania.

 

Dla osobowości schizoidalnej typowe jest raczej oddychanie gór­ną częścią klatki piersiowej, a neurotycy preferują płytkie od­dychanie przeponowe. Dr Lowen przekonał się, że przyswojenie właściwego wzorca oddychania pomogło tym ludziom wrócić do nor­malnego życia. Na szczęście większość z nas nie jest ani neurotykami, ani schizofrenikami, co oczywiście nie wyklucza możliwości, że i my poniesiemy skutki niewłaściwego oddychania. Ciesząc się dobrym, fizycznym i psychicznym zdrowiem wcześniej będziemy czerpać korzyści, płynące z osiągania postępów w nauce sztuki oddychania. Poczynienie takich postępów jest względnie łatwe, przy ścisłym i dokładnym stosowaniu się do zaleceń. Zmiana utrwalonych przez lata wzorców oddychania wymaga koncentracji, pilności i wytrwa­łości. Ale gra jest warta świeczki.

JAK ODDYCHAĆ GŁĘBIEJ

Starożytne chińskie przysłowie mówi: „Ten, kto opanuje sztukę oddychania, może stąpać po piasku nie zostawiając śladów”. Chińczycy wiedzieli, że właściwe oddychanie zapewnia żywotność i wytrzymałość. W starożytnych księgach chwalili się, że „ich nogi długo nie ulegają zmęczeniu”. Trening oddechowy musisz rozpocząć od przeanalizowania swoich nawyków oddechowych. Spróbuj, oddychając jak zwykle, zwrócić uwagę na to, w jaki sposób to robisz. Odpowiedz sobie na nastę­pujące pytania: Czy oddycham nosem czy ustami? A może obiema drogami jednocześnie? Oddychanie nosem jest bardzo ważne, po­nieważ jego śluzówki ogrzewają, oczyszczają i nawilżają wdycha­ne powietrze. Nic takiego się nie dzieje przy oddychaniu przez usta. Teraz sprawdź, czy nic w nosie nie utrudnia przepływu powie­trza, zatykając jedną dziurkę palcem, a przez drugą energicznie wdychając i wydychając powietrze. To samo powtórz z drugą dziu­rką. Każda przeszkoda powinna być zbadana przez lekarza.

A teraz zadaj sobie inne pytanie: Czy oddycham w stałym rytmie? Sięgnij pamięcią jeden lub dwa dni wstecz. Czy zauważyłeś u siebie w ciągu tego czasu zadyszkę lub przyspieszenie oddechu? Z jaką częstotliwością oddychasz teraz?

Weź zegarek i policz ilość oddechów w czasie jednej minuty — powinno ich być od szesnastu do dwudziestu. Jak głęboko oddychasz, gdy jesteś odprężony? Czy twój oddech jest głęboki, płytki czy pośredni? Czy zdarza ci się czasem sa­pać?

Zaobserwuj ruchy twojej klatki piersiowej i brzucha podczas od­dychania. Co dzieje się podczas wdechu? Co podczas wydechu?

W trakcie prawidłowego oddechu unoszenia się i opadania klatki piersiowej nie powinno się odczuwać ucisku. Ściana brzucha powinna uwypuklać się przy każdym wdechu, a cofać przy wydechu. Obserwuj siebie w dalszym ciągu. Po zwyczajnym wdechu, wstrzy­maj oddech na parę sekund, a następnie dobierz powietrza do pe­łna. Ilość powietrza nabrana przez ciebie za drugim razem nosi nazwę zapasowej objętości wdechowej lub powietrzem uzupełniają­cym. Prawdopodobnie będzie ona większa niż objętość przeciętne­go wdechu. Teraz po kilku normalnych oddechach znowu wstrzymaj oddech na końcu zwykłego wydechu. Teraz zrób silny wydech zgi­nając się w pasie, wciągając brzuch, ściskając dolne żebra rę­koma i na końcu kaszląc. Powietrze wytchnięte po tym dodatkowym wysiłku nosi nazwę zapasowej objętości wydechowej, która prze­wyższa objętość normalnie wydychanego powietrza.

 

Teraz, gdy masz już zakodowany w umyśle obraz swoich nawyków oddechowych, możesz przejść do pierwszego ćwiczenia, usprawnia­jącego oddychanie. Pamiętaj, że tak jak przy każdym programie sprawnościowym, należy porozmawiać z lekarzem o dopusz­czalnej intensywności wysiłku.

ODDYCHANIE BRZUSZNE

  1. Rozepnij pasek i ubranie, jeśli jest zbyt ciasne.
  2. Połóż się na wznak na twardym materacu lub jeszcze lepiej na podłodze. Ugnij kolana. Pod głowę podłóż poduszkę, by móc obse­rwować ruch ciała.
  3. Postaraj się opróżnić maksymalnie swoje płuca, wydychając powietrze ustami.
  4. Powoli nabieraj powietrza przez nos i pozwól, by twój brzuch uwypuklał się tak, jakby wypełniał się powietrzem. Gdy mięśnie brzucha są rozluźnione, przepona może bardziej obniżyć się w kierunku jamy brzusznej. To zapewnia wydajniejszy oddech.
  5. Oczywiście powietrze cały czas pozostaje w płucach ponad przeponą i nie przenika do brzucha, ale pofolgujmy trochę na­szej wyobraźni. Pomyśl sobie, że dolna część tułowia i nogi są puste w środku. Gdy oddychasz, myśl nie tylko o wypełnieniu płuc, lecz wyobraź sobie także jak powietrze przepływa przez twój brzuch i dalej w dół aż do czubków palców nóg! Inny spo­sób: Wyobraź sobie, że z chłodnej piwnicy pod podłogą prowadzą przewody, przebiegające przez twoje nogi aż do płuc. Zaczerpnij głęboko powietrza z tej piwnicy. Wyobraźnia pozwoli ci się roz­luźnić i pomoże twojemu „komputerowi” wykorzystać właściwie wszystkie mięśnie. Nabieraj powietrza tak długo, dopóki nie po­czujesz się jak nadmuchany balonik.
  6. Teraz wypuść powietrze ustami, układając wargi jak do gwiz­dania — w ten sposób wywierasz lekkie ciśnienie zwrotne na płu­ca i przeponę. Odpocznij parę sekund i powtórz ćwiczenie. Wyko­naj je co najmniej piętnaście razy, jeśli nie będzie to zbyt uciążliwe. Podobne ćwiczenie można wykonać w pozycji stojącej. Podczas wydechu napnij mięśnie brzucha zginając się w pasie i zakończ wydech kilkoma krótkimi, wymuszonymi kaszlnięciami. Aby osiągnąć maksymalną korzyść, powtórz to ćwiczenie również dzie­sięć-piętnaście razy.
  7. Jeszcze raz powtórz całą procedurę, z tą tylko różnicą, że­ tym razem postaraj się zsynchronizować ruchy klatki i brzucha. By to osiągnąć, nabieraj powietrza dopóty, dopóki twój brzuch nie „wypełni się” do połowy. Teraz wstrzymaj oddech, a następ­nie przy pomocy mięśni brzucha przepompuj część powietrza do dolnej części klatki piersiowej, tak by się rozszerzyła (nie wypuszczając powietrza ani nosem, ani ustami). Gdy to zrobisz, twoje mięśnie brzucha skurczą się lekko jakby część powietrza została z niego usunięta.

Teraz dobierz powietrza do pełna, pozwalając, by twój brzuch rozprężył się całkowicie. Kurcząc mięśnie brzucha i jednocześ­nie nie pozwalając uciec powietrzu, staraj się przepompować je wyżej, do górnej części klatki piersiowej, rozprężając tę osta­tnią jak najbardziej. Staraj się, by odbywało się to płynnym, falującym ruchem. Wypełnij całkowicie przestrze­nie oddechowe, a następnie wypuść powietrze ustami i nosem. Po­wtórz to ćwiczenie dziesięć razy. Oba ćwiczenia powinny być wy­konywane rano i wieczorem, przynajmniej przez tydzień. Zrób ki­lka dni przerwy i zacznij od nowa. Po kilku tygodniach zauważysz różnicę. Ćwiczenia te pomogą ci zwiększyć ilość powietrza nabieranego przy każdym wdechu, a także, poprzez działanie na podświadomość, zapewnią pogłębienie dowolnego oddechu bez żadnego wysiłku z twojej strony.

Teraz przejdźmy do łatwiejszego, ale jeszcze ważniejszego ćwi­czenia. Jest łatwiejsze, gdyż wymaga mniejszego wysiłku, ale przynosi korzyść tylko wtedy, kiedy jest systematycznie wykony­wane.

ODDYCHANIE W PRZEPROŚCIE

Ćwiczenie to ma nieco inny charakter i jego zadaniem jest prze­de wszystkim rozwój mięśni oddechowych klatki piersiowej. Każde ćwiczenie oddechowe zapewnia ci dodatkowy przypływ ener­gii i to również nie jest pod tym względem wyjątkiem. Inne ko­rzyści z niego płynące to: zmniejszenie niepokoju, rozluźnienie mięśni oddechowych, wyostrzenie świadomości, rozjaśnienie umys­łu i stan euforii. Poza tym ma tę zaletę, że można je wykonać w ciągu dwóch minut. Ćwiczenie to zalicza się do ćwiczeń stresowych, ponieważ ciało pozostaje w nietypowej, zwiększającej naprężenie pozycji prze­prostu. Wysiłek wzrasta dodatkowo na skutek zaleconego w nim zwiększenia częstotliwości oddechów. Upewnij się więc, czy lekarz pozwoli ci je wykonywać.

Podczas tego ćwiczenia mogą wystąpić lekkie zawroty głowy oraz mrowienie rąk i stóp. Wywołane jest to przypuszczalnie zwięk­szonym wydalaniem dwutlenku węgla, pociągającym za sobą przej­ściową alkalozę. Może do tego przyczyniać się także wzmożone utlenienie krwi, które prowadzi do zmian w równowadze elektry­cznej organizmu. Objawy te są przejściowe i ustąpią w momencie, gdy zaczniecie oddychać normalnie. Korzyści płynące z tego ćwiczenia przewyższają krótkotrwałą uciążliwość i niewygodę, jakie wiążą się z jego wykonaniem.

Wykonujemy je w następujący sposób:

  1. Znajdź drewnianą beczułkę o średnicy 45-50 cm. Można wyko­rzystać jakikolwiek walcowaty przedmiot o danej średnicy i dłu­gości od 60 do 90 cm. Drewniana beczka ma tą przewagę nad meta­lową czy plastykową, że można ją obić miękkim materiałem.
  2. Połóż beczkę na boku, na podłodze zakrytej dywanem, w miejs­cu, gdzie będziesz miał dookoła sporo wol­nej przestrzeni (ok. trzech me­trów).
  3. Wygnij swoje plecy w łuk (jeżeli nie sprawia ci to bólu), opierając się na baryłce środkową ich czę­ścią, poniżej łopatek. Ramiona wyciągnij ponad głową. Kolana powinny być lekko zgięte, a stopy opierać się na podłodze. Miednica i biodra rozluźnione.
  4. Przyjmując tę pozycję nie wstrzymuj oddechu. Wciąganie po­wietrza ustami pozwoli uniknąć jakichkolwiek przeszkód w oddy­chaniu. W tej przeprostnej pozycji istnieje odruchowa skłonność do wstrzymywania oddechu. Staraj się ją przezwyciężyć, oddycha­jąc najgłębiej jak potrafisz i zwiększając liczbę oddechów przynajmniej do dwudziestu-trzydziestu na minutę. Oddychaj in­tensywnie przez dwie minuty. Po wykonaniu w tej pozycji od czterdziestu do pięćdziesięciu oddechów obróć się i odpocznij chwilę, leżąc na podłodze.

 

Oprócz wykształtowania nawyku głębszego oddychania, ćwiczenie to pomaga w korekcji tak powszechnej sylwetki „defetysty” — wy­suniętych do przodu barków i przygarbionych pleców. Po wprowa­dzeniu tego ćwiczenia na stałe do programu dnia nasza postawa z pewnością ulegnie poprawie. Po kilku dniach będziesz się czuł jak zwycięzca! Nawiasem mówiąc, Chińczycy stosowali to ćwiczenie przez tysiące lat. Wykonywali je w pozycji stojącej, umieszczając pięści po obu stronach kręgosłupa w środkowym jego odcinku i wyginając się do tyłu, jak tylko najdalej mogli.

ĆWICZENIE WIBRACYJNE

Również i to ćwiczenie skonsultuj z lekarzem.

 

Rozciągnięte przez jakiś czas mięśnie zaczynają wibrować. Naj­lepszym sposobem na rozluźnienie mięśni jest ich rozciągnięcie. Wyciąg za głowę, trwający od piętnastu do dwudziestu minut, jest rutynowym postępowaniem w przypadku kręczu szyi. Na szczę­ście to ćwiczenie nie musi trwać tak długo. Cztery do pięciu minut wystarczy, aby osiągnąć zaskakujące wprost rezultaty. Intencją tego ćwiczenia jest rozwój głębokiego, brzusznego od­dechu poprzez rozluźnienie mięśni brzucha i wzbogacenie ich w tlen. Pomaga ono także „przeprogramować” ośrodek oddechowy i usprawnić oddech tak, aby nawet podświadomie był wykonywany prawidłowo. Wibracje obejmujące mięśnie nóg i brzucha pobudzają spontanicz­ne, głębsze oddychanie.

Ćwiczenie wykonujemy w następujący sposób:

  1. Stań na podłodze w lekkim rozkroku, stopy postaw równolegle, w odległości trzydziestu centymetrów od siebie. W celu uzyska­nia lepszego rozluźnienia lekko ugnij kolana.
  2. Pochyl się w pasie do przodu i pozwól, aby głowa i ramiona zwisały luźno w kierunku podłogi. Nawet jeśli dotkniesz palcami podłogi, nie opieraj się na nich. Cały ciężar ciała musi opie­rać się na stopach.
  3. W takiej pozycji oddychaj głęboko przez cały czas trwania ćwiczenia, z częstotliwością nie mniejszą niż dwadzieścia odde­chów na minutę, nabierając powietrza do pełna i wydychając je do końca przed następnym oddechem. Oddychać należy przez usta, aby utrzymać płynność i swobodę oddechu. Jeśli oddech zostanie wstrzymany, wszystkie korzyści, płynące z tego ćwiczenia, prze­padną.
  4. Po krótkim czasie ćwiczenie to, jeśli jest wykonane prawid­łowo, wywoła wibracje, a nawet drżenie nóg. Wibracje są zarówno fizjologiczną, jak i emocjonalną na nie reakcją.
  5. W czasie ćwiczenia może pojawić się uczucie rozluźnienia, obejmujące wszystkie mięśnie, nawet te, które, jak się wydawa­ło, nie były napięte podczas ćwiczenia. Ćwiczenie powinno trwać cztery do pięciu minut, lub nawet dłużej. Jeśli wystąpi osłabienie lub zawroty głowy, ćwiczenie należy przerwać.
  6. Po wykonaniu ćwiczenia połóż się na dwie-trzy minuty i od­pręż.

ĆWICZENIE W POZYCJI SIEDZĄCEJ I W SKŁONIE DO TYŁU

Można je stosować wymiennie z poprzednim. Opracowałem je sam, modyfikując podobne ćwiczenie, opisane w rozdziale siódmym. Można je stosować w kształtowaniu oddechu, ale wzmacnia także mięśnie i sprzyja wyszczupleniu talii.

Oto, w jaki sposób należy je wykonywać:

  1. Usiądź na podłodze. Ugnij kolana, stopy, rozstawione w odle­głości około trzydziestu centymetrów od siebie, mocno oprzyj na podłodze i wsuń pod jakiś ciężki mebel, np. szafę.
  2. Połóż dłonie symetrycznie na brzuchu, tuż poniżej pępka tak, by móc nimi wyczuć pracę mięśni.
  3. Zacznij głęboko oddychać, wciągając powietrze nosem i wydmu­chując ustami, ułożonymi jak do gwizdania.
  4. Cały czas głęboko oddychając, odchyl się do tyłu tak daleko, aby twój tułów tworzył z podłogą kąt czterdziestu pięciu stop­ni. Utrzymaj tę pozycję podczas pięciu lub sześciu głębokich oddechów lub do czasu, gdy wibracje mięśni brzucha staną się zbyt silne.
  5. Powróć do pozycji wyjściowej i pozwól mięśniom odpocząć mi­nutę lub dwie normalnie oddychając.
  6. Odchyl się ponownie, może nieco głębiej, jednak nie dotyka­jąc plecami podłogi. Utrzymaj tę pozycję w czasie czterech lub pięciu głębokich oddechów, a następnie powróć do siadu.
  7. Powtórz ćwiczenie pięć razy. Jeśli czujesz się na siłach, spróbuj je powtórzyć przynajmniej dziesięć razy.

 

Uwaga!: Pozwól, że jeszcze raz ci przypomnę, abyś upewnił się, zanim przystąpisz do któregokolwiek z podanych powyżej ćwiczeń, że lekarz zgadza się na nie i uważa je za stosowne dla ciebie.

WIĘCEJ ŚWIEŻEGO POWIETRZA

Do tej pory omawialiśmy mechanizmy właściwego oddychania. Ale, aby oddychanie było skuteczne, potrzeba jeszcze czegoś — świe­żego powietrza, w miarę możliwości wolnego od zanieczyszczeń i z odpowiednią zawartością tlenu. Jak wiedzą wszyscy mieszkańcy miast, nie każde powietrze jest świeże. Wiele lat temu w Los Angeles wymyślono słowo „smog”. Utworzono je z angielskich słów, oznaczających dym i mgłę. Od tego czasu wiele miast świata zdetronizowało Los Angeles jako „światową stolicę smogu”. Mexico City i Teheran to w mojej opi­nii aglomeracje, które pod tym względem pozostawiają Los Angeles daleko w tyle. Każde większe, przemysłowe miasto, położone w kotlinie między pagórkami, jest nieuchronnie narażone na skutki inwersji temperatur. W samej Ameryce Północnej emitowanych jest do atmosfery około stu pięćdziesięciu milionów ton zanieczyszczeń rocznie. Każdego dnia siedemdziesiąt-osiemdziesiąt pięć milionów samochodów oso­bowych i ciężarowych wysyła w powietrze dwieście pięćdziesiąt tysięcy ton tlenku węgla, dwadzieścia pięć tysięcy ton węglowo­dorów, osiem tysięcy ton tlenku azotu i sto tysięcy ton dwutle­nku siarki — samych śmiertelnych trucizn.

 

Dodaj do tego odpady przemysłowe i odpady powstałe podczas przelotów samolotów pasażerskich (tutaj zużycie paliwa liczy się w tysiącach litrów na minutę) oraz tony aerozoli, atakują­cych codziennie powłokę ozonową w stratosferze, a otrzymasz przerażającą statystykę!

 

Wbrew zapewnieniom folderów turystycznych żadne miejsce na tej zatrutej planecie nie może pochwalić się idealną atmosferą. Je­dnak są obszary mniej i bardziej zanieczyszczone. Nie ma nic cenniejszego niż zdrowie, chyba z wyjątkiem życia. By je zachować trzeba czasami podejmować poważne decyzje. Jedna z nich może dotyczyć zmiany miejsca zamieszkania, przeprowadze­nia się z mocno zanieczyszczonego miasta w rejon. gdzie powie­trze jest względnie czyste. Być może nie wchodzi w grę przeprowadzka w góry, jednak warto zastanowić się nad zamieszkaniem na przedmieściu, gdzie jest więcej zieleni i mniejszy ruch samochodów. Jednak bez względu na to, gdzie mieszkasz, zapewnij dopływ świeżego powietrza. Otwieraj szeroko okna i wpuszczaj powietrze do środka, chyba że obowiązuje alarm smogowy! Nawet w zimie okna powinny być otwarte tak, aby umożliwić dostateczną cyrkulację powietrza. Lepiej trochę zmarznąć, mając pod dostatkiem tlenu, niż dusić się w cieple. Kluczowe znaczenie ma wietrzenie sypialni. Przez większą część roku okna powinny być otwarte całą noc. W zimie stosowniejsza będzie wentylacja pośrednia. Otwórz okno w łazience lub innym, przylegającym do sypialni, pokoju i unikaj bezpośrednich prze­ciągów. Powietrze, otaczając całą kulę ziemską, podtrzymuje na niej ży­cie. Korzystaj z niego mądrze — a będziesz miał większą radość z życia.

CO MOŻESZ ZROBIĆ

Popraw swoją sprawność i żywotność poprzez właściwe oddycha­nie brzuszne.

Stosuj opisane w tym rozdziale ćwiczenia oddechowe.

Raz w roku, o ile lekarz nie zaleci inaczej, zrób przeświet­lenie klatki piersiowej.

Przynajmniej raz w życiu poddaj się badaniom czynnościowym płuc, chyba że będą ku temu inne wskazania.

Stosuj ćwiczenia przeprostne i wibracyjne, opisane w tym rozdziale, o ile twój lekarz uzna, że są dla ciebie odpowied­nie, a staniesz się człowiekiem pełnym energii.