UMIEJĘTNIE KORZYSTAJ ZE SŁOŃCA

ZACZNIJ OD NOWA
dr med. Vernon W. Foster

SŁOŃCE W SŁUŻBIE ZDROWIA

I rzekł Bóg: Niech stanie się światłość. I stała się światłość

(I Moj. 1,3)

 

 

Czy możesz przypomnieć sobie, jakie wydarzenie z życia zapisało się w twojej pamięci jako pierwsze? Niektóre osoby są w stanie sięgnąć pamięcią do drugiego lub trzeciego roku życia. Moje pierwsze wspomnienia pochodzą z okresu, gdy miałem cztery lata. Jednak nie potrafię w mojej pamięci odszukać momentu, kiedy po raz pierwszy uświadomiłem sobie istnienie słońca. Słońce, oczywiście, było przez cały czas, ale ja nie byłem tego świadomy. Pamiętam jednak pierwsze zetknięcie z helioterapią (leczenie światłem)! Kiedy miałem siedem lat, na lewej ręce wyrosła mi kurzajka. W naszym miasteczku, położonym w odległym od stolicy regionie Kuby, nie było lekarza. Ojciec wyprowadził mnie na dwór i przy pomocy szkła powiększającego skoncentrował promienie słoneczne na kurzajce. Poczułem nagle piekący ból, ale w przeciągu kilku sekund nie było śladu po kurzajce.

 

Słońce jest doskonałym punktem wyjścia do naszej dyskusji na temat czynników środowiskowych, które odgrywają decydującą rolę w naszym życiu i zdrowiu. Przez tysiące lat słońce było uważane za źródło życia. W starożytności ludzie do tego stopnia doceniali ten fakt, że czcili je jako boga. Sumerowie, Egipcjanie, Babilończycy, Persowie, Grecy i Rzymianie uważali słońce jako swoje naczelne bóstwo. Aztecy, Majowie i Inkowie wznosili ku jego czci ogromne monumenty.

 

Nie trzeba być jednak aż czcicielem słońca, aby docenić korzyści, jakie niesie ze sobą jego światło. Słońce jest źródłem wszelkiego życia na Ziemi, i to bez względu na to, czy będzie to dopiero co rozwijający się listek, czy ludzkie ciało w swojej zachwycającej złożoności. Życie nie może istnieć i rozwijać się bez światła słonecznego. Ciekawe zjawisko zaobserwowano w głębokich jaskiniach u stóp Andów w Kolumbii, w Ameryce Południowej. W tym świecie całkowitej ciemności można spotkać żaby, ćmy i niegroźne węże. Chociaż stworzenia te nigdy w swoim życiu nie ujrzą dziennego światła, ich egzystencja uzależniona jest od energii słonecznej.

 

Ogniwem, łączącym je ze słońcem są odchody nietoperzy, z których pobierają związki azotu oraz inne składniki odżywcze nieodzowne do minimalnej egzystencji, powstałe pod wpływem światła. Światło jest punktem wyjścia do życia. Pierwsze obserwacje, dotyczące fotosyntezy (udziału światła w procesach życiowych roślin) zostały dokonane przez uczonych ponad sto lat temu. Chlorofil, zielony barwnik zawarty w liściach, ma zdolność pochłaniania energii słonecznej i magazynowania jej, głównie w postaci glukozy. Glukoza, cukier prosty, wchodzący również w skład bardziej złożonych węglowodanów, stanowi główne paliwo, z którego czerpią energię żywe organizmy.

 

Przy udziale światła rośliny wytwarzają również białka, tłuszcze i witaminy. W procesach tych biorą także udział związki azotu i sole mineralne, pobierane z gleby wraz z wodą i węglowodanami. I tym sposobem całe nasze pożywienie uzależnione jest od światła słonecznego.

 

Światło słoneczne jest siłą, która odżywia i daje energię naszym ciałom oraz tworzy środowisko niezbędne dla naszej egzystencji. Rośliny za jego pośrednictwem wytwarzają tlen i dwutlenek węgla. Słońce reguluje temperaturę i wilgotność na poziomie sprzyjającym naszemu życiu. Nie biorąc pod uwagę energii jądrowej, słońce jest źródłem dziewięćdziesięciu ośmiu procent energii cieplnej na ziemi. Pozostałe dwa procenty pochodzą z procesów geotermicznych. Węgiel i ropa, prądy powietrzne i morskie, energia hydroelektryczna, wszystko to ma swój początek w słońcu.

 

Co jeszcze czyni dla nas słońce, poza tworzeniem środowiska, w którym żyjemy? O wiele więcej niż większości z nas się wydaje. Hipokrates, uważany za ojca medycyny, odkrył korzystny wpływ słońca w leczeniu pewnych chorób. Ponad dwa tysiące lat temu wykorzystanie światła słonecznego w trakcie leczenia nazwał helioterapią. Od tamtej pory słońce nie straciło nic ze swojej uzdrawiającej mocy. Jest jednym z najbardziej skutecznych, znanych nam zabójców zarazków. Ostatnio jednak dysponujemy jeszcze bardziej skutecznymi środkami w postaci antybiotyków i chemioterapeutyków.

 

W 1939 roku Gerhard Domagk otrzymał nagrodę Nobla za odkrycie sulfonamidów. Wkrótce potem za sprawą Aleksandra Fleminga rozpoczęla się kariera penicyliny. Dziś mamy setki antybiotyków. Pomimo tego, iż helioterapia w leczeniu infekcji została odsunięta na dalszy plan, wciąż jednak stanowi cenne uzupełnienie i powinna być stosowana wraz z antybiotykami (należy pamiętać, że podczas przyjmowania niektórych leków np. Biseptolu, korzystanie ze słońca jest przeciwwskazane — przyp. tłum.).

WITAMINA D - SŁONECZNA WITAMINA

Witaminy są związkami organicznymi, znajdującymi się w naszym pożywieniu. Odgrywają rolę katalizatorów, ułatwiających przebieg procesów metabolicznych, zachodzących w naszym organizmie. Nasz organizm wytwarza substancje, nazywane hormonami, które spełniają podobną funkcję. Witamina D, słoneczna witamina, powinna w zasadzie zostać zaliczona do hormonów. Wprawdzie znajduje się w niektórych pokarmach, ale organizm przy udziale światła słonecznego, działającego na skórę, potrafi ją wytwarzać. Dzienne zapotrzebowanie organizmu na witaminę D wynosi około czterystu jednostek. Wystawienie na piętnaście minut twarzy na słońce zapewnia ci więcej witaminy D niż wynosi dzienne zapotrzebowanie. Niewielkie ilości witaminy D są wytwarzane przez energię słoneczną, działającą na sterole roślinne. Grzyby, marchewka i niektóre inne rośliny zawierają jej nieznaczne ilości, ale nie możemy traktować owoców, warzyw czy zbóż jako źródła, zaspokajającego nasze zapotrzebowanie na tę witaminę. Lepszym źródłem są pokarmy zwierzęce. Żółtko jaja zawiera sporo witaminy D, ale należałoby zjeść prawie sto gramów żółtka dziennie, aby dostarczyć organizmowi czterysta jednostek. Pomyśl tylko, jakie szkody wyrządziłby twojemu sercu i naczyniom krwionośnym cholesterol zawarty w tak dużej ilości żółtka. Słońce jest tańsze, szybsze i bezpieczniejsze! Wątroba ryb, szczególnie dorsza i rekina, to wśród pokarmów zwierzęcych prawdziwy koncentrat witaminy D. Z niej pochodzą preparaty witaminy D sprzedawane w aptekach. Czy pamiętasz jeszcze okropny smak i zapach tranu, który nie jest niczym innym jak olejem z wątroby dorsza? Obecne pokolenie pozbawione jest tych „przyjemności”, gdyż większość produkowanych dziś preparatów nie ma zapachu i smaku. Co zawdzięczamy witaminie D? Zapewnia nam proste i mocne kości z prawidłowymi proporcjami zawartości wapnia i fosforu. Zapobiega dwóm bolesnym i zniekształcającym chorobom, krzywicy dzieci i krzywicy dorosłych. Ta ostatnia znana jest również pod groźną nazwą osteomalacji.

 

Witamina D odgrywa również istotną rolę we wchłanianiu wapnia i fosforu z przewodu pokarmowego. Gdy minerały te dostaną się już do krwi, witamina D ułatwia ich transport i dystrybucję. Co więcej, zapewnia gromadzenie zasobów tych pierwiastków w kościach we właściwych ilościach i proporcjach. Słońce wytwarza witaminę D z cholesterolu i niektórych steroli pochodzenia roślinnego, gromadzących się tuż pod skórą. Zużywa więc częściowo cholesterol zawarty w organizmie. Większość z nas raczej nie musi go oszczędzać. Jeśli więc chcesz obniżyć swój poziom cholesterolu, wyjdź na słońce — ono ci w tym pomoże!

SŁOŃCE NA TALERZU

Spożywana przez nas żywność jest pośrednią korzyścią ze światła słonecznego. Energia czerpana z pożywienia jest w rzeczywistości energią słoneczną zmagazynowaną w chemicznej postaci. Dotyczy to białek, węglowodanów, tłuszczy i witamin (z zastrzeżeniem jednak, że witaminy nie są źródłem energii — przyp. tłum.). Właściwe odżywianie — odpowiednio dobrane pokarmy i właściwy sposób ich przygotowania — wniesie w nasze życie „słoneczną energię”. Niektóre rośliny potrzebują więcej słońca niż inne, aby wydać najlepsze pod względem ilości i jakości plony. Pomidory rosnące w twoim ogrodzie są ładniejsze i smaczniejsze niż pomidory, pochodzące ze szklarni.

 

Najlepiej wybierać owoce i warzywa, które rosły w miejscach wystawionych na bezpośrednie działanie słońca. Kolor jest często dobrym wskaźnikiem ich wartości odżywczej. Przyjrzyj się głębokiej czerwieni pomidorów rosnących na słońcu w porównaniu ze szklarniowymi lub zwróć uwagę na bladoróżowy kolor brzoskwini zasłoniętej w trakcie dojrzewania przez liście. Skórki świeżych owoców, takich jak jabłka czy gruszki, zawierają szczególnie dużo witamin i składników mineralnych. Podobnie ma się sprawa z ciemnymi, zewnętrznymi liśćmi sałaty. Zbyt często obieramy owoce oraz warzywa i wyrzucamy skórkę, rezygnując z wartościowych składników, nagromadzonych w niej pod wpływem światła słonecznego. Naucz się jeść pyszną, chrupiącą skórkę z pieczonych ziemniaków. Przyzwyczaj się jeść jabłka i gruszki nie obierając ich. Nie wyrzucaj ciemnych, zewnętrznych liści sałaty.

WRÓG ZARAZKÓW

W 1877 roku dwóch naukowców, Downs i Blunt, odkryło, że słońce zabija zarazki. Założyli oni w kilku próbówkach hodowle bakterii. Zupełnie przez przypadek kilka z nich zostało wystawionych na działanie słońca. Bakterie rosły tylko w tych probówkach, które stały w cieniu, a nie w tych, które były na słońcu.

 

W roku 1903 duński lekarz, Niels Finsen, otrzymał nagrodę Nobla za opracowanie skutecznej metody leczenia gruźlicy przy pomocy promieni słonecznych. To posunęło do przodu dalsze badania nad wykorzystaniem słońca w leczeniu chorób zakaźnych. W większości infekcji, włączając w to anginę, zapalenie płuc, gorączkę połogową i trąd, terapia światłem słonecznym przynosi poprawę.

 

Wszędzie wokół nas żyje mnóstwo zarazków. Bakterie gromadzą się na ubraniu, skórze, nawet na podłodze, ścianach i meblach w ciemnych pokojach. Otwieranie okien może utrudniać utrzymanie ciepła w mieszkaniach, ale zapewnia dostęp światła, koniecznego do tępienia zarazków. Ważne jest również wietrzenie bielizny pościelowej, zwłaszcza tych części, które nie są regularnie prane i wyjaławiane w automatycznej suszarce. W pewnym naukowym żarcie, przy pomocy komputera wykazano, że liczba żyjątek, znajdujących się na skórze przeciętnego człowieka przewyższa liczbę ludzi, zamieszkujących Ziemię! Większość z nich to nieszkodliwe bakterie, grzyby i wirusy, ale sądzę, że znacznie łatwiej dasz się teraz przekonać o konieczności częstego mycia. Nie traktuj tego zbyt poważnie, bo możesz narazić na szwank swoje zdrowie psychiczne. Z drugiej strony jednak żyj w przyjaźni z prysznicem. Skoro poruszyliśmy już ten przyziemny temat, warto pochwalić suszenie prania na słońcu. Serce mi rośnie na widok balkonów z rozwieszonym na sznurach praniem. Efekt estetyczny tego zwyczaju jest może wątpliwy, ale cieszy oczy każdego, kto zajmuje się sprawami higieny. Słońce nie tylko wybiela pranie i nadaje mu świeży zapach, lecz również zabija zarazki.

 

Jeśli w twoim domu panuje grypa, nie zamykaj okien i nie zaciągaj zasłon. Niech do jego wnętrza wpadnie pełne spektrum światła, które zabije mnożące się bakterie i wirusy.

ŚWIATŁEM CIAŁA JEST OKO...

Lecznicze właściwości światła nie są w pełni poznane. Zajmowaliśmy się już pewnymi oddziaływaniami światła na skórę, lecz światło docierające do oczu może mieć dodatkowe właściwości lecznicze. Być może w ten sposób wpływa ono na czynność przysadki, podwzgórza, szyszynki, a nawet na neuroprzekaźniki w samym mózgu.

 

Pewne długości fal świetlnych przekształcane są na siatkówce oka w impulsy nerwowe. Impulsy te przenoszone są za pośrednictwem nerwu wzrokowego do ośrodków nerwowych pnia mózgu i płata potylicznego, gdzie nie tylko przekazują obraz, jaki masz przed oczami, ale wpływają na nadrzędne mechanizmy regulacyjne twojego organizmu. Podejrzewa się, że energia ta pobudza szyszynkę do wytwarzania melatoniny. Chociaż funkcja melatoniny nie jest jasna, doświadczenia na zwierzętach sugerują, że pobudza ona czynność tak istotnych gruczołów jak przysadka, nadnercza, gruczoły płciowe i trzustka. Melatonina hamuje również wzrost i szerzenie się raka. (Ostatnie badania wykazały, że melatonina wytwarza się pod wpływem zaciemnienia i hamuje wydzielanie gruczołów, w szczególności płciowych. Wiąże się to z regulacją rytmów biologicznych. — przyp. tłum.)

 

Większość biologicznych efektów światła jest skutkiem działania promieni ultrafioletowych. Szkło zatrzymuje znaczną część tych promieni. Dlatego ważne jest, by do oczu docierało pełne światło, bez zakłóceń wywołanych przez szyby czy okulary. (Obecnie lekarze przestrzegają o szkodliwości nadmiernej ekspozycji oczu i skóry na promienie ultrafioletowe, szczególnie na tzw. ultrafiolet B, 290-320nm. Przyspieszają one starzenie się skóry i sprzyjają rozwojowi jej nowotworów. Mogą także sprzyjać rozwojowi chorób oczu, np. zmętnieniu soczewki. Zaleca się więc stosowanie kremów i okularów ochronnych). Słońce było pierwszym i pozostaje najdoskonalszym źródłem światła. Później człowiek korzystał ze światła bijącego od ogniska, wynalazł świecę, odkrył żarówkę. Wreszcie przyszła pora na światło jarzeniowe, aż w końcu na lampy rtęciowe i sodowe. Obecnie światło jest porównywane przy pomocy wskaźnika barwnego CRI, (color-rendering index), który informuje nas, ile barw zawiera spektrum. Światło dzienne ma CRI 100, najdoskonalsze oświetlenie sztuczne osiąga CRI 91.

 

Większość rodzajów sztucznego oświetlenia korzysta ze źródeł, które nie dają nam pełnego spektrum. Badania w tej dziedzinie wskazują, że może to mieć niekorzystny wpływ na nasze zdrowie. Dzieci, które spędzają zbyt dużo czasu przed telewizorem lub uczą się w klasach oświetlonych światłem jarzeniowym są często nadpobudliwe, nie osiągają dobrych wyników w nauce. Można tego uniknąć, korzystając z pełnospektralnego oświetlenia. Nowoczesne klasy są wyposażone w oświetlenie o wysokim wskaźniku CRI.

SŁOŃCE A ZDROWA SKÓRA

Chociaż wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, skóra jest narządem — i to bardzo istotnym narządem. Stanowi pierwszą linię obrony przed zarazkami i truciznami, pochodzącymi z otaczającego nas środowiska. Jest również najbardziej czułym i precyzyjnym termoregulatorem, jaki kiedykolwiek wynaleziono. Aby organizm mógł utrzymać swoją temperaturę, w upalnym dniu przepływa przez skórę około 2,5 litra krwi.

 

Człowiek posiada przeciętnie ok. 1,8 m2 skóry. Na każdy cm2 przypada ok. 3,5 metra włókien nerwowych, setki receptorów bólowych i wyspecjalizowanych zakończeń nerwowych wrażliwych na dotyk, ciepło i zimno. Ponadto każdy cm2 zawiera 70 cm2 naczyń krwionośnych. Dodaj do tego zróżnicowaną liczbę mieszków włosowych, gruczołów łojowych i potowych, a otrzymasz narząd o niezwykle złożonej budowie.

 

Właściwe dawki słońca czynią skórę gładką i elastyczną. Słońce wzmacnia także odporność skóry na choroby i zakażenia. Opalona skóra trzy razy skuteczniej zwalcza zarazki niż blada. Jednak zbyt duże dawki promieni słonecznych mogą być bardzo szkodliwe i sprzyjać rozwojowi raka skóry.

 

Pamiętaj ! Częste, nadmierne opalanie wysusza skórę i przyspiesza jej starzenie.

 

W żadnej grupie chorób leczenie światłem nie jest tak szeroko stosowane jak w chorobach skóry. Ten rodzaj terapii jest bardzo odpowiedni w leczeniu np. trądziku. Jeśli masz problemy z trądzikiem, postaraj się codziennie przebywać trochę na słońcu. Zacznij od piętnastu minut rano i po południu i dodawaj po pięć minut dziennie, aż dojdziesz do dwóch godzin, co stanowi dopuszczalne maksimum. Na stopniowo zwiększane dawki słońca dobrze reagują również owrzodzenia skóry, spowodowane żylakami, zranieniem, gruźlicą czy ukąszeniami owadów. Światło słoneczne lub sztuczny ultrafiolet są także pomocne w leczeniu dwóch innych, dość często spotykanych, chorób skóry — łuszczycy i łupieżu różowego. Na koniec chciałbym was przestrzec, że pewne leki uczulają skórę na działanie światła. Tetracyklina, antybiotyk często stosowany w infekcjach, między innymi w leczeniu trądziku, może wywołać wysypkę. Przepisując tego rodzaju lek, twój lekarz zapewne poinformuje cię o konieczności unikania bezpośredniego działania światła słonecznego na skórę.

ŻÓŁTACZKA NOWORODKÓW

Najbardziej zachęcające wyniki leczenia światłem otrzymuje się w przypadku żółtaczki noworodków. Główną przyczyną żółtaczki u nowo narodzonych dzieci jest konflikt serologiczny. Może on wystąpić w drugiej i kolejnych ciążach u kobiety Rh(-), której mąż posiada czynnik Rh. Dziecko może odziedziczyć grupę krwi ojca. Skutki są podobne jak przy przetoczeniu niezgodnej grupowo krwi. Zwiększony rozpad krwinek czerwonych powoduje żółtaczkę. (Przeciwciała wytworzone we krwi matki podczas pierwszej ciąży dają o sobie znać dopiero przy drugim dziecku, jeśli ono również jest posiadaczem antygenu Rh. Przechodząc przez łożysko do jego organizmu niszczą krwinki czerwone. Konflikt może powstać także w zakresie innych układów antygenów krwinkowych np.ABO, lecz zdarza się rzadziej i przebiega łagodniej — przyp. tłum). Radykalnym sposobem leczenia tego stanu jest transfuzja wymienna, jednak jest to zabieg kosztowny i związany z pewnym ryzykiem.

 

Kilka lat temu angielskie pielęgniarki zauważyły znaczną poprawę u dotkniętych żółtaczką dzieci po wystawieniu ich na słońce. Był to punkt wyjścia podjęcia badań klinicznych w angielskich szpitalach. Badania te wykazały, że promieniowanie ultrafioletowe obniża poziom bilirubiny, barwnika wywołującego żółtaczkę, i daje dzieciom możliwość przestrojenia systemu immunologicznego. Teraz większość dzieci z żółtaczką jest leczona promieniowaniem ultrafioletowym, co często pozwala uniknąć ryzyka związanego z transfuzją wymienną.

ULŻYJ SWOIM NERWOM

Wydaje się, że nasze psy i koty wiedzą o energii słonecznej nie mniej niż my. Starają się przebywać na słońcu, jakby instynktownie wyczuwały płynące z niego korzyści. Ono nie tylko je grzeje, lecz również odpręża. Twój system nerwowy zazwyczaj korzystnie reaguje na światło słoneczne. U większości osób słońce wpływa na poprawę nastroju. Jeśli chcesz dobrze rozpocząć dzień, wstań z łóżka na tyle wcześnie, by zobaczyć wschód słońca. Nie ma nic piękniejszego niż patrzeć na cofającą się ciemność i być świadkiem narodzin nowego dnia. To wspaniałe duchowe przeżycie! Słońce prawdopodobnie pobudza wytwarzanie endorfin w twoim mózgu i zapewnia ci dobre samopoczucie. Odpręża cię i obniża napięcie mięśni.

ŚWIEŻE POWIETRZE AKTYWIZUJE OSOBOWOŚĆ

Czy chciałbyś być człowiekiem pełnym energii?
Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Słońce ci to umożliwi.

 

 

Właściwe oddychanie i przenikanie tlenu do czerwonych krwinek jest nie tylko nieodzowne dla życia, lecz także aktywizuje naszą osobowość. Tlen dostarczany do mózgu umożliwia generację prądów czynnościowych, dzięki którym myślimy. Tlen dostarczany do mięśni umożliwia spalanie glukozy, co zapewnia im siłę.

 

Tlen zawarty w powietrzu, którym oddychamy, powstaje w wyniku działania światła słonecznego na organizmy roślinne. Rośliny nie tylko wytwarzają tlen, lecz pochłaniają także dwutlenek węgla wydychany przez zwierzęta. Świeże powietrze zawiera około dwudziestu procent tlenu, a zaledwie ułamek procentu dwutlenku węgla. Zarówno tlen, jak i dwutlenek węgla są w wyższych stężeniach bardzo toksyczne, a nawet zabójcze dla żywych organizmów. Słońce pomaga w utrzymaniu optymalnego stężenia tych gazów w powietrzu, którym oddychamy. Inną istotną cechą zdrowego powietrza jest jonizacja, polegająca na zmianie ładunku elektrycznego. Nie jest konieczne, by wszystkie cząsteczki miały ładunek elektryczny, ale nasze zdrowie wymaga, aby w powietrzu, którym oddychamy, znalazł się pewien procent jonów. Jony dzielą się na dodatnie i ujemne. Do pierwszych zalicza się zjonizowany dwutlenek węgla, do drugich zjonizowany tlen.

 

Ładunki elektryczne powstają w powietrzu przede wszystkim pod wpływem promieni słonecznych, przebijających się przez atmosferę. Do jonizacji przyczyniają się również inne czynniki środowiska, takie jak burze, deszcze, radioaktywność gleby, promieniowanie kosmiczne i inne źródła energii. Ważne jest, by stosunek jonów ujemnych do dodatnich wynosił około 4:5. Ten optymalny stosunek cechuje powietrze „naładowane” przez słońce. Względne zwiększenie ilości jonów dodatnich wywołuje przykre objawy, takie jak zawroty i ból głowy, katar, zapalenie krtani. Nadmiar kationów może również zakłócić funkcjonowanie nadnerczy i innych gruczołów wewnątrzwydzielniczych.

 

Jony o ładunku ujemnym obniżają ciśnienie krwi i przynoszą ulgę cierpiącym na astmę i katar sienny. Pewne badania wskazują, że ujemnie naładowane powietrze hamuje wzrost raka u szczurów. Oddychanie usuwa ładunek elektryczny z powietrza. Większość systemów centralnego ogrzewania i klimatyzacji usuwa dobroczynne jony ujemne, a nawet zwiększa ilość dodatnich. Chociaż istnieją rozwiązania wzbogacające za pośrednictwem klimatyzacji wnętrza mieszkań w jony ujemne, najlepszym wyjściem z sytuacji jest jak najczęstsze korzystanie z powietrza poza domem. Otwórz okna i zaczerpnij, przygotowanej przez słońce, we właściwych proporcjach, mieszanki jonów.

SŁOŃCE ROZWESELA SERCE

Korzyści, jakie czerpie ze słońca układ krążenia, są porównywalne z tymi, które osiąga dzięki regularnym ćwiczeniom fizycznym. Słońce, podobnie jak wysiłek, wpływa na zmniejszenie spoczynkowej częstotliwości akcji serca. „Dostraja” mięsień sercowy, zwiększając jego rzut i poprawiając jego wydolność. Sprzyja także normalizacji ciśnienia krwi. Jeżeli twoje ciśnienie jest zbyt niskie, słońce spowoduje jego wzrost. W nadciśnieniu zmniejszeniu ulegnie zarówno ciśnienie skurczowe, jak i rozkurczowe.

SŁOŃCE WZMACNIA UKŁAD ODPORNOŚCIOWY

Organizm broni się wieloma ciekawymi sposobami. Ważną rolę pełnią mechaniczne bariery skóry i błon śluzowych. Jak już stwierdzono, zdrowe tkanki chronią przed zagrożeniem ze strony czynników fizycznych i chemicznych oraz drobnoustrojów. Jednak najistotniejszą obronę zapewniają nam naczynia krwionośne i chłonne (limfatyczne). Tu pełnią swoje odpowiedzialne zadania wyspecjalizowane komórki. Krwinki czerwone przenoszą, wykorzystywany w niszczeniu zarazków, tlen. Inne niezwykłe komórki zwane makrofagami „pożerają” drobnoustroje i inne obce substancje. Wychwytują w ten sposób obce antygeny, przedstawiając je następnie limfocytom, które, uczulone, rozpoznają i niszczą wroga.

 

Istnieją dwa główne typy limfocytów — komórki B i T.

 

  • Limfocyty B produkują białka, zwane przeciwciałami, które otaczają zarazki i przygotowują je do zniszczenia.

 

  • Komórki T specjalizują się w niszczeniu wirusów, toksyn chemicznych i komórek nowotworowych. Z kolei neutrofil, nieco większa krwinka biała, to wykwalifikowany stróż porządku, wyłapujący i pożerający nieproszonych gości. Ta czynność nazywa się fagocytozą.

 

Słońce wzmacnia ten wspaniały system odpornościowy. Zwiększa pojemność tlenową krwinek czerwonych, pobudza fagocytozę, zwiększa liczbę limfocytów, zarówno B, jak i T, we krwi, a także wspomaga limfocyty NK (natural killer) w ich obronnym zadaniu. Wyjdź na słońce i dopomóż swojemu organizmowi, aby się sam mógł obronić przed chorobą!

SŁOŃCE A CUKRZYCA

Dobrze udokumentowanym faktem jest to, że wysiłek fizyczny obniża poziom cukru w cukrzycy, a normalizuje go w hipoglikemii. Działanie słońca jest podobne. Chociaż nie wiemy dokładnie jak do tego dochodzi, brane są pod uwagę dwa mechanizmy: 1) Słońce pobudza wydzielanie insuliny przez komórki beta w trzustce, 2) Słońce zwiększa wytwarzanie pewnego enzymu, syntetazy glikogenu, który wychwytuje glukozę z krwi, przekształcając ją w glikogen, magazynowany w wątrobie. Dieta plus ćwiczenia plus słońce to dobra recepta na sposób, pomagający kontrolować cukrzycę typu II (rozwijającą się w dojrzałym wieku). Widziałem wielu cukrzyków, którzy dzięki temu opanowali chorobę.

SŁOŃCE A RAK

Według American Cancer Society w Stanach Zjednoczonych notuje się rocznie czterysta tysięcy nowych zachorowań na raka skóry. Są to przeważnie raki podstawno- i kolczystokomórkowe, dość łatwo poddające się leczeniu.

 

Najgroźniejszym nowotworem skóry jest czerniak złośliwy, odpowiedzialny za siedemdziesiąt pięć procent zgonów spośród siedmiu tysięcy czterystu, spowodowanych rokrocznie nowotworami skóry. Słońce jest głównym czynnikiem, odpowiedzialnym za powstawanie raka skóry. Większości przypadków można zapobiec, unikając tylko nadmiernej ekspozycji na światło słoneczne. Aby rozwinął się rak, muszą zadziałać dwa czynniki — inicjujący i promujący. To omówimy szerzej w rozdziale poświęconym rakowi. W wielu przypadkach inicjatorem jest wirus, zakłócający mechanizmy wzrostu komórek. To może dotyczyć także raka skóry, lecz wymaga potwierdzenia.

 

Wiemy jednak, że głównym promotorem jest w tym przypadku słońce. Słońce sprzyja rozwojowi raka, gdy korzysta się z niego w dawkach wywołujących zaczerwienienie skóry lub nawet poparzenie słoneczne. Sądzimy, że dochodzi wtedy do utleniania znajdujących się tuż pod skórą wielonienasyconych kwasów tłuszczowych i cholesterolu. Ryzyko zachorowania na raka może więc być zredukowane przez unikanie poparzenia słonecznego, obniżenie zawartości tłuszczu w organizmie, zwiększenie ilości błonnika w diecie, oraz stosowanie antyoksydantów, takich jak karoten, witamina A i C oraz selen.

 

Zgromadzono wiele dowodów, zdobytych w trakcie doświadczeń, przeprowadzanych na zwierzętach i w wyniku badań epidemiologicznych, które wskazują, że słońce chroni nas przed rozwojem raka w innych, poza skórą, częściach organizmu. Na przykład, gdy zwierzęta chore na raka narządów wewnętrznych poddawano naświetlaniu promieniami ultrafioletowymi, w dawkach wystarczających do wywołania raka skóry, zdarzała się u nich remisja nowotworu o wewnętrznej lokalizacji. Z badań populacyjnych wynika, że raka spotyka się rzadziej w rejonach nasłonecznionych niż tam, gdzie dociera mniej światła.

 

Słońce może hamować rozwój raka poprzez wzmocnienie systemu odpornościowego, zwiększenie pojemności tlenowej krwinek czerwonych i zapewnienie tkankom lepszego zaopatrzenia w tlen. To działanie może być wzmocnione specjalną przeciwnowotworową dietą.

SŁONECZNY PARADOKS

Słońce może mieć zarówno zbawienny, jak i zgubny wpływ. Zależy to od sposobu, w jaki będziemy z niego korzystać. Ten sam paradoks ciągle spotykamy w przyrodzie. Nie pozbawiaj się korzyści płynących ze słońca — lecz z drugiej strony nie bądź jego czcicielem! Pozwól, by służyło celom, dla których zostało stworzone.

CO MOŻESZ ZROBIĆ

Jeżeli mieszkasz w strefie umiarkowanej, najlepszą porą do zażywania kąpieli słonecznych są: zimą godziny między dziesiątą rano a trzecią po południu, natomiast latem wcześniejsze godziny ranne, a późniejsze po południu. Jeśli mieszkasz w strefie tropikalnej, unikaj słońca w środku dnia.

Jeśli masz jasną karnację, zaczynaj od dziesięciu minut opalania dziennie — pięć minut na plecach i pięć na brzuchu.

Codziennie wydłużaj czas o dziesięć minut, dzieląc go równo na opalanie „przodu” i „tyłu”, aż dojdziesz do godziny na jedną i drugą stronę ciała. Osoby o ciemniejszej karnacji mogą zaczynać od piętnastu minut, i codziennie dodawać tyle samo.

Unikaj wystawiania na słońce całego ciała na pół godziny przed i pół godziny po posiłkach. Energia słoneczna może zakłócić twoją własną równowagę energetyczną i proces trawienia.

Mając do czynienia ze światłem odbitym, np. od śniegu, ochraniaj swoją twarz i oczy. Śnieg odbija osiemdziesiąt pięć procent promieni ultrafioletowych, piasek około dwudziestu, a woda około pięciu.

Unikaj spania, kiedy się opalasz. W takich sytuacjach często dochodzi do ciężkich oparzeń. Staraj się nie pozostawać na słońcu dłużej niż godzinę, chyba że jesteś już opalony „na brązowo”.

Pamiętaj, że możesz ulec poparzeniu nawet w pochmurny czy mglisty dzień.

Jeśli nosisz okulary, postaraj się dopuścić do swoich oczu trochę odbitego, nie przefiltrowanego światła. Wychodząc na dwór zdejmuj czasem okulary. Nigdy nie patrz prosto w słońce, bo grozi to poważnym uszkodzeniem siatkówki i nerwu wzrokowego. Światło odbite od budynków, wody, ziemi i całego otoczenia zupełnie ci wystarczy.

W miarę możliwości unikaj kremów ochronnych. Większość z nich zawiera kwas paraaminobenzoesowy (PABA) na olejowym podłożu. Filtry, zawierające PABA, zatrzymują nie tylko część szkodliwych promieni, ale także długość fal, które niosą ze sobą korzystny wpływ słońca. Niektóre badania wskazują, że PABA może bezpośrednio niszczyć komórki naskórka. Podgrzane na słońcu olejowe podłoże może również wywierać szkodliwy wpływ. Najlepszą ochroną jest właściwe ubranie i kapelusz z szerokim rondem.

Poparzenie słoneczne może być bardzo bolesne. Najrozsądniej jest mu zapobiegać, unikając przyjmowania nadmiernej dawki promieni słonecznych i nosząc ochronne ubranie. Jeśli jednak już do niego dojdzie, najlepszy jest lód. Pomocne mogą być także zimne okłady z jednoprocentowego siarczanu glinu. Na pewno dostaniesz go w aptece. Dodaj kostki lodu, by utrzymać niską temperaturę. Zanurz w roztworze miękką szmatkę, wykręć i przyłóż na poparzoną okolicę.